Czy myślisz, że siebie znasz?
W pierwszej chwili każdy odpowie, że oczywiście. Ale czy na pewno?
Żywy organizm potrzebuje informacji, by sprawnie funkcjonować w środowisku.
Jeżeli nie znamy siebie, tracimy poczucie kontroli nad naszymi zachowaniami, dopada nas poczucie bezsensowności.
Denerwujemy się, nieświadomi tego, co nas złości, a to właśnie brak dostatecznej informacji o nas samych. Ten aspekt dotyczy każdej dziedziny życia — czego by nie przytoczyć, reakcje są te same.
.
Weźmy na przykład pracę.
Czynnikiem najbardziej frustrującym jest brak znajomości zakresu obowiązków czy niewiedza, co robić i w jaki sposób, gdzie się zaczynają i kończą kompetencje.
.
Przykładem może też być kierowanie samochodem.
Gdybyś miał nagle kogoś zawieźć samochodem do szpitala i zależałoby od tego życie człowieka, a nie miałbyś pojęcia o kierowaniu, to co byś czuł?
Zdenerwowanie?
Miałbyś poczucie bezsensowności i beznadziei?
Jestem przekonany, że rozumiesz, iż pewna wiedza jest nam potrzebna do życia, abyśmy mogli normalnie funkcjonować.
Nic tak nie stresuje, jak poczucie, że nie wiem, co należy robić. Dlatego tak ogromnie ważną rolę pełni świadomość tego, czym się w życiu kierować.
Jeśli tego brak — wkrada się w nie chaos, dezorganizacja w funkcjonowaniu i uczucie, że się za chwilę zwariuje. Tacy jesteśmy, jeśli czegoś nie umiemy wytłumaczyć lub nie rozumiemy, co się dzieje — odczuwamy wtedy wielki strach i lęk, a nieraz panikę.
Wiem ze swego doświadczenia, jak mało czasu poświęcamy na analizę własnego nastawienia do innych, własnego postępowania czy zachowania.
Dużo więcej czasu spędzamy na obserwacji i ocenianiu otoczenia niż na ocenianiu samego siebie.
Powiem więcej: nie znamy tak dobrze samych siebie, jak znamy innych ludzi.
Często jesteśmy „ekspertami” od wszystkich, tylko nie od siebie. O każdym człowieku w swym otoczeniu możemy z miejsca coś powiedzieć, uargumentować liczne cechy jego charakteru, wady lub zalety, stworzyć portret psychologiczny, ale jeśli chodzi o nas samych, to bardzo wątpię.
Niekiedy na rozmowie o pracę rekruter pyta o naszą najważniejszą cechę i nie potrafimy szybko i racjonalnie odpowiedzieć.
Nie znamy siebie nawet na tyle, abyśmy mogli utrzymać dobre i przyjacielskie kontakty z ludźmi, bo bardzo często nie mamy świadomości i kontroli nad naszym zachowaniem, słownictwem czy postępowaniem, a przez to tracimy cenne więzi.
Ile razy sami siebie zaskoczyliśmy, oczywiście nie zawsze pozytywnie, swym postępowaniem? Własną reakcją na zdarzenia?
Czy kiedykolwiek przyszło nam analizować, dlaczego jesteśmy tacy, jacy jesteśmy?
Czy ktokolwiek z nas zastanawiał się nad tym, co nas ukształtowało; że myślimy tak, jak myślimy? Że zachowujemy się w taki, a nie inny sposób?
Na pewno przyznasz, że przeciętny, ciężko pracujący lub uczący się człowiek, nie robi tego.
Nie zadaje sobie pytania: „Czy jestem z siebie zadowolony?”, a na pewno już nie daje odpowiedzi.
Może czasem jakaś myśl błyśnie nam w głowie.
Wydaje się, że odpowiedź jest oczywista — to „życie” nas kształtuje. I to jest w jakimś stopniu prawda, lecz sporo osób na tym poprzestaje, nie zagłębia się w dalsze rozważanie nad słowem „życie”, nie myśli, że to są nasze reguły postępowania, przekonania i doświadczenia.
Fundamentem kształtowania wszelkiego typu relacji z innymi czy postawy wobec otoczenia jest właśnie wychowywanie się w danym środowisku i wśród określonych ludzi.
Bagatelizujemy znaczenie, jakie dla naszego rozwoju socjalnego mają rodzice, rodzina, nauczyciele, podwórko i wartości przekazywane nam przez wszystkich, którzy nas otaczali.
Objęcie tego świadomością jest podstawą, aby ruszyć z miejsca i przestać się dziwić. Tak, dziwić. Dziwić temu wszystkiemu, co nam się przytrafia, dziwić i rozczarowywać się swym postępowaniem, ale i postępowaniem innych ludzi — partnera, rodzica, rodzeństwa czy obcych. Oczywiście nie można pomniejszać czynników dziedzicznych, takich jak temperament czy zdolności.
.
Pierwszym czynnikiem, który nas modelował, jest współistnienie.
Współistnieć to znaczy żyć wśród innych i utrzymywać z nimi relacje, oddziaływać wzajemnie na siebie w każdej dziedzinie życia. Nie mieszkamy w dżungli, tylko chodzimy do sklepu, do apteki, na podwórko, do szkoły, pracy czy do banku.
Nie da się żyć bez ludzi i to oni nas wychowują.
Przy-chodzimy na świat w grupie o pewnym statusie społecznym, o pewnych poglądach i ideałach. Przebywając wśród ludzi, obserwujemy zachowania i przejmujemy ich poglądy, które stają się naszymi.
Otaczały nas osoby, które w naszym istnieniu odegrały mniejszą lub większą rolę. Kształtowały nasz światopogląd, naszą psychikę i charakter, w dużym stopniu rodzina pierwotna miała wpływ na kształtowanie naszego charakteru.
Jeśli teraz oderwiesz na chwilkę oczy od literek i pomyślisz, okaże się, że grupie tej zawdzięczasz całkiem dużo, a nawet, śmiem twierdzić, że prawie wszystko, co jest w Tobie.
I z jednej strony, właśnie dzięki tej umiejętności zbierania i przekazywania wiedzy gatunek ludzki jest dziś na szczycie technologicznym.
Dzisiejsza wiedza jest sumą wszystkich naszych doświadczeń zapisaną w księgach lub przekazaną ustnie.
Z drugiej zaś strony, brakuje nam rozwoju duchowego i emocjonalnego. Dopóki nie odkryjesz siebie prawdziwego, nie ściągniesz masek, jakie nosisz, będziesz się miotał między szczęściem prawdziwym a złudzeniem, że gdzieś zmierzasz.
Grupa, w której się chowałeś, zawsze chciała, byś był kimś i pewnie świetnie Ci idzie „udawanie” bycia kimś. A przecież nikt z nas nie umie naprawdę być nikim innym, jak tylko sobą.
Zgadzasz się?
Sprawdź również:
[contentblock id=9 img=gcb.png]